Pastele Mariana Wódkiewicza
21 lutego w Centrum Kultury w Pieszycach odbyła się wystawa Mariana Wódkiewicza.
- Prezentuje 25 obrazów. Są to nowe rzeczy, które stworzyłem. W swoich pracach chciałem ukazać piękny świat, który nas otacza - mówił Doba.pl Marian Wódkiewicz
Foto.: Wojciech Bolesta - Doba.pl
Komentarze (53)
Buziaki i gratulacje.
http://progressforpoland.com
/lizakowski-wraca-z-emigracji/
Wszyscy zastanawiają się, czy liczy on w Polsce na większe zasiłki dla bezrobotnych, czy na pobłażliwość polskiego środowiska literackiego, które od zawsze kłania się czapką do ziemi wszystkiemu, co zagraniczne. A ponieważ Lizakowski wraca z zagranicy, to jemu też będą czapkować, zapraszać na zakrapiane bibki i obsypywać wątpliwej jakości honorami. Co przytomniejsi, a niewielu ich już w Polsce zostało, będą patrzeć na ten chocholi taniec i po cichu śmiać się z Wieszcza Emigracyjnego, słusznie mając go za z lekka upośledzonego. Będą to robić po cichu, bo Lizakowski, wieloletni taksiarz chicagowski, wie, jak uciszyć tych, którzy mówią, że król jest nagi.
Pomińmy wątpliwe wartości literackie utworów Lizakowskiego. Jakie one są, wszyscy wiedzą. Nie jest to w żadnym stopniu też twórczość emigracyjna – nie ma tam słowa na temat stosunku Lizakowskiego na to, co się działo w Polsce pod knutem komuny, a przecież prezentuje się on, jako uchodźca polityczny lat 80. Drobne wspomnienia regionalne z okolic Pieszyc i stale Ja, Ja, Ja. To tematy bezpieczne. Nikt mu nie zarzuci, że atakował komunę. bo nie atakował. Za to teraz obsypują go nagrodami byli komuniści.
Kolekcjonowanie nagród jest obsesją pana Lizakowskiego. Jego pomysłowość i wytrwałość w zdobywaniu uznania weszły już dawno do repertuaru żelaznych anegdot środowiskowych – nie tylko po amerykańskiej stronie oceanu. Pamiętamy, jak onegdaj, nasz chicagowski Wieszcz sam polecił się do nagrody Kościelskich i nagrody tej… nie dostał. Ale kilka jednak dostał. M.in. nagrodę im. Turzańskich, przyznaną mu po kumpelsku w Toronto przez innego słynnego „lyterata” i samozwańczego poetę, Edwarda Zymana, będącego bliźniaczą refleksją Lizakowskiego w Kanadzie, z zawodu marksistowskiego socjologa, który sam wykreował się na znawcę literatury polskiej, czyniąc tym samym niepowetowane szkody wszystkim dookoła.
W 2008 roku, pan Lizakowski dorobił się nagrody pod wielce wieloznaczną nazwą – „Laur UNESCO”, ufundowanej w Polsce przez… radnych dzielnicy Żyrardów, co wywołało nie tylko powszechną wesołość, ale ogólne zdumienie. Jedno trzeba powiedzieć – ma ten Lizakowski prawdziwy talent w wymuszaniu nagród i zdobywaniu sponsorów. Zrobił z tego prawdziwy biznes.
Biznes w literaturze pociąga za sobą trywializację tworzenia i upadek wyobraźni twórczej. Są to paradoksy współczesnej literatury, która zaprzepaszczając wielowiekowe doświadczenia – owo historyczne paliwo – zeszła do parteru wulgarnej kontestacji; z wyboistych dróg przeszłości robi gładki beton, po którym prześlizguje się miernota, tromtradacja i literackie spryciarstwo.
Mniej więcej w połowie lat 80-tych, tu i ówdzie odezwały się głosy, które można nazwać lamentacją nad stanem współczesnej literatury polskiej. Tej krajowej, i tej emigracyjnej. Niestety, było to wołanie na pustyni – do dziś bowiem zalewa nas potop
taniego czytelnictwa i jeszcze tańszego grafomaństwa. Odkąd wymarły autorytety i mecenasem pokolenia wstępującego na Panteon sztuki pisarskiej przestały być liczące się pisma literackie – każdy dewiant z przypadłością literacką może dziś wydać tomik wierszy, opublikować dzienniki czy powieść. Nieistotna jest wartość artystyczna tych paranoicznych eksperymentów – ważne jest tylko to, czy przypuszczalny „autor” dysponuje odpowiednią gotówką na pokrycie kosztów druku.
Pan Lizakowski umie wyciągać gotówkę. Można powiedzieć, że jest to prawdziwy literat merkantylny. Niejedną gminę w i kolicach Pieszyc puścił już z torbami.
Dzisiaj, 8 stycznia 2015, o godzinie 18-tej, odbędzie się wieczór pożegnalny Lizakowskiego w konsulacie polskim w Chicago. Będzie on tam „gościem honorowym”, jak podaje komunikat. Utwory Wieszcza czytać będą Jarosław Maculewicz i Daniel Pogorzelski.
„W wieczorze poetyckim wezmą udział m.in. polscy i amerykańscy naukowcy, artyści, przedstawiciele amerykańskiej administracji i miłośnicy polskiej i amerykańskiej poezji”. No, i mamy kolejną kompromitację postkomunistycznych władz polskich, co nie będzie konsulatowi zapomniane.
Wstęp za akredytacją, tzn. wejść mogą jedynie klakierzy.
Są już liczne komentarze na internecie, skwapliwie usuwane przez Lizakowskiego.
Autor Tekstu: Mirosława Kruszewska
Foto: pieszyce.pl
Mirosława Kruszewska, Ph. D.
V-ce Prezes
Związku Pisarzy i Dziennikarzy Polskich w Ameryce
Pani Mirosława Kruszewska, Ph. D. V-ce Prezes Związku Pisarzy i Dziennikarzy Polskich w Ameryce, ma doktorat i jest vice prezesem Związku, jak pan jest milionerem. Ona choruje na to samo co pan. schizofrenia-paranoja.
Związku Pisarzy i Dziennikarzy Polskich w Ameryce, takiej organizacji w Stanach Zjednoczonych nie ma, tak samo Kruszewska nie ma doktoratu, chyba ZE napisany u Pana W WAŁBRZYCHU NA STRYCHU.
nie
był Sld=wcem