Pęknięcie wału w Stroniu Śląskim to nie był dopust boży, ale wynik zaniedbań konkretnych ludzi! Co na to prokuratura?
Decyzja Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego we Wrocławiu nie pozostawia wątpliwości: przerwanie wału na zbiorniku retencyjnym w Stroniu Śląskim, które 15 września wywołało istne tsunami i niewyobrażalne straty, to nie był dopust boży, ale wynik zaniedbań konkretnych ludzi. Co teraz? Czy to wpłynie na rządową pomoc dla dotkniętego katastrofalną powodzią regionu?
Wody Polskie, jako zarządca suchego zbiornika przeciwpowodziowego w Stroniu Śląskim na potoku Morawka otrzymały 15 listopada nakaz „likwidacji zagrożenia bezpieczeństwa ludzi”. Najciekawsze jest jednak uzasadnienie tej decyzji nadzoru budowlanego. Czytamy w nim o ustaleniach, które poczyniła na temat katastrofy powołana 25 września specjalna komisja. Są one szokujące, bo to już nie plotki.
Otóż przebicia wału pokrywały się miejscami, w których dokonano pod kanalizację kablową pod koroną zapory! Komisja stwierdza, że zniszczenie części zapory było wynikiem „wadliwego zaprojektowania wykopu kanalizacji kablowej”. Roboty te zlecone przez Wody Polskie zostały odebrane przez inwestora pod koniec 2023 roku jako wykonane prawidłowo. Winne więc są Wody Polskie, które teraz mataczą!
Specjalna komisja stwierdza, że Wody Polskie nie dostarczają min. wymaganej przez nią dokumentacji. W uzasadnieniu decyzji Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego we Wrocławiu nie padają nazwiska konkretnych osób, które i kiedyś, ale i teraz podpisywały i podpisują w imieniu Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie feralne decyzje. Prokuratura je znajdzie. [kot]
Przeczytaj komentarze (23)
Komentarze (23)